kreAKCJA - ...inny,inna,inne...

Forum kreAKCJA Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
mis - arcydzieło Stanisława Barejii

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum kreAKCJA Strona Główna -> KAWAŁ KAWAŁUFF
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:39, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 75: (na budowie "wielkiego misia")

[Hochwander pokazuje pilotowi misia ze słomy]
Hochwander: Więc niech go pan go sobie obejrzy dokładnie, bo to i telewizja będzie kręcić i kronika. Więc wie pan, technicznie, czy pan da radę podczepić go do tego helikoptera, bo ja tu jestem głównym konsultantem do spraw artystycznych. Wie pan, żeby to wszystko miało jakiś wyraz.
Pilot: Podczepić to on się da spokojnie. Trzy domki ostatnio ustawiałem milicjantom i przy jakim wietrze. Tak mi dziękowali, że nie wiedzieli w co mnie całować.
Hochwander: No dobrze. To sprawę umowy zaraz omówimy z prezesem komitetu budowy. Pan idzie ze mną...
Pilot: Dobra, dobra ! Już schodzę !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:40, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 76: (w biurze klubu "Tęcza")

[Hochwander, pilot i Miś rozmawiają w biurze Misia]
Hochwander: Więc tu pan podejmuje się, można powiedzieć, całej tej sprawy, bo pan ma helikopter. Znaczy, w każdej chwili może pan mieć...
Pilot: Mogę mieć, z tym, że godzinę wcześniej muszę o tym wiedzieć.
Hochwander: No i cena jest konkurencyjna, bo pan nam załatwia za trzydzieści patyków, a oficjalne ceny zaczynają się od pięćdziesięciu pięciu za godzinę.
Hochwander (do pilota): To już konkretnie proszę się komunikować...
Miś: Do mnie, do mnie! Tak, tak! Ja do pana numer mam. Jak coś będzie potrzeba to zadzwonię do pana. Już pan tam wtedy przyjdzie, albo się ze mną skontaktuje. Jak tam panu będzie wygodniej.
[Pilot wychodzi]
Hochwander: Więc moim zdaniem, po co mamy trzy razy przepłacać, jeśli mamy tu faceta i on sobie też zarobi. Teraz tak: słomę załatwiłem spod Koszalina z PGR`u, a do środka można dać. To społecznie, tak że nic nas nie kosztuje, a co ważne - taśmę będę miał z nadwyżek, więc się nakręci filmik i też nas nic nie będzie kosztowało. Także jesteśmy do przodu na tym jakieś sto osiemdziesiąt - dwieście tysięcy.
Miś: Mów, mów, mów...
Hochwander: To już wszystko. Aaaa... Załatwiłem, że misia kupi Muzeum Ludowe w Olsztynku i to będzie ekstra sto pięćdziesiąt tysięcy. No i co?
Miś: Słuchaj! Ty będziesz robił dziadowskie oszczędności na sto - dwieście tysięcy, żeby nas byle łajza z kontroli wzięła za tyłek! Więc wbij sobie w ten twój oszczędny, kierowniczy, filmowy łeb: pieniądze należy zdobywać legalnie, a nie lewymi kombinacjami! Ten twój sznurek z helikoptera może sobie fruwać za ćwierć ceny z twoją żoną, a my, zapamiętaj sobie to, wynajmiemy helikopter na dziesięć godzin za pełną stawkę godzinową od instytucji. "Dziesięć godzin" - słownie.
Hochwander: Ale to jest kilkaset tysięcy!
Miś: Zapłacimy, zapłacimy! Film zrobi na zlecenie instytucja i zapłacimy. Rachunki mam z Cepelii na dwieście osiemdziesiąt tysięcy - zapłacimy. I nie sprzedamy misia żadnemu muzeum nawet Narodowemu za milion!
Hochwander: To znaczy nie chcesz zarobić?
Miś: Powiedz mi po co jest ten miś?
Hochwander: Właśnie, po co?
Miś: Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu i co się wtedy zrobi?
Hochwander: Protokół zniszczenia...
Miś: Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach.
[Hochwander chwyta za butelkę koniaku]
Miś: Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie stać cię! Ty musisz oszczędzać!
Hochwander: Słuchaj Rysiek! Ty nie bądź taki demagog! Jak ty robisz kombinacje to jest wszystko dobrze, a jak ja coś zaproponuję... to mi robisz szkolenie...
Miś: Ja kombinacje? Powiedz mi jedna, a dam ci wypić cała butelkę koniaku. No?
Hochwander: Daj mi pięćdziesiątkę!
Miś: No mów!
Hochwander: A kto nakręcił aferę z fałszywym bratem? Przerwałem zdjęcia, ogłoszenie. Kosztowało mnie to ponad trzysta tysięcy.
Miś: Ciebie?
Hochwander: Pieniądz jest pieniądz! Kilkaset tysięcy, za niepewne kilkaset dolarów i to jak ciotka będzie miała gest. I to według Ciebie jest w porządku!
Miś: Janek, nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy Pewex`ami. Dostajemy za tego misia, jako konsultanci 20% ogólnej sumy kosztów i już. Więc im on jest droższy, ten miś tym... no? Koniaczek?
Hochwander: Podwójny...Stać mnie!
Miś: Noooo...
Hochwander: Masz może duży garnek? Bo mam prawdziwe parówki, w baraniej kiszce, z cielęciny.
Miś: W baraniej kiszce? Eeee... to ty chyba, proszę ciebie, z Desy masz.
Hochwander: Nie, z filmu mam... Powąchaj... Daj jakiś garnek!
[Miś wychodzi opłukać puchar]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:40, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 77: (w gabinecie prezesa)

[Hochwanderowi spada pod szafę papier toaletowy. Schyla sie po niego i w tym czasie wchodzi Jarząbek]
Jarząbek (do szafy): Czasem, aż oczy bolą patrzeć jak się przemęcza, dla naszego klubu, prezes Ochudzki Ryszard, naszego klubu "Tęcza". Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki! To mówiłem ja - Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat!
Jarząbek (do szafy): To jeszcze ja - Jarząbek Wacław, bo w zeszłym tygodniu nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie. Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam. To śpiewałem ja - Jarząbek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:41, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 78: (w gabinecie prezesa)

[Miś niesie umyty puchar. Jarząbek wychodzi z gabinetu Misia]
Miś (do Jarząbka): Zamknij za mną!
Miś (do Hochwandera): Co ci się stało?
Hochwander: Ssssłuchaj, jak ty wyszedłeś, wbiegł tu jakiś facet i zaczął gadać do szafy wierszem, a potem zaśpiewał piosenkę na twoją cześć.
Miś: Piosenkę?
Hochwander: Gdybyś słyszał te bzdury...
[Miś podchodzi do szafy i włącza magnetofon]
<Nagranie>: Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam.
Miś: To Jarząbek - dobry trener!
Hochwander: To się nagrało?
Miś: Nie tylko to!
<Nagranie>: Warunki na zgrupowaniach miałyśmy bardzo dobre! Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał! Szczególnie, że prawie nie padało! Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy! Pre...
Hochwander: Eee... Po co to?
Miś: Chcesz zobaczyć z poprzednich lat?
Hochwander: Aha... a oni nie wiedzą, że to się nagrywa?
Miś: Oczywiście, że wiedzą! Powiedziałem im o tym. Jeśli ktokolwiek chce przekazać jakąś krytyczną uwagę o mnie, o mojej pracy, jakąś skargę, a mnie akurat nie ma, może w każdej chwili wejść i nagrać... co mu leży na wątrobie.
Hochwander: Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać...
Miś: A po co by mieli? Przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu. Szczerość w naszym klubie to norma!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:42, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 79: (w Pałacu Kultury i Nauki)

[Miśwchodzi do Pałacu Kultury i Nauki. Zauważa go Portier]
Portier: Proszę pana! Proszę bardzo, tamte drzwi!
Minister: Witaj Rysiu, wiesz jak cię lubię chłopie! No patrz, tak mnie dopadła ta astma, że od świtu muszę pić te świństwa!
Miś: Taki przyniosłem. Ooo!
[Miś wchodzi do windy, w której odpoczywa Minister]
Minister: To dla mego wnuka. Chłopak tak się garnie do sportu. Niech ma na zachętę!
Miś: Właśnie!
Minister: Oooooo, już wpół do szóstej, musimy znowu zmienić ciśnienie. Wsiadaj, wsiadaj! Pojedziesz ze mną... Naciśnij trzydziestkę, tam !
Miś: Właśnie... nie bardzo wiedziałem co on uprawia, więc taki napis jest może... nie taki bardzo...
Minister: Nic nie uprawia. Chodzi właśnie o zachętę, a co napisałeś?
Miś: Eeee... Napisałem tam...: "Markowi Złotnickiemu, za zajęcie pierwszego miejsca".
Minister: Rysiu, bardzo cię lubię, morda! Słuchaj Rysiu, jak tyś brał ślub z Ircią, to mieliście nad głowami takie szable. Pamiętasz? Chciałbym mieć też takie szable i ja. No ale to dopiero na przyszły wtorek bierzemy ślub.
Miś: Oczywiście, rozumiem! Na przyszły wtorek. No a potem, oczywiście jakaś ... podróż poślubna.
Minister: A nie, to chyba przełożymy na zimę. Ja ci powiem: ja już wszędzie byłem. Nie chce mi się. Za to Irena lata jak szalona. Przywiozła sobie piękne futro z Leningradu. A teraz... co dzisiaj mamy ?
Miś: Eee... wtorek!
Minister: To w piątek leci do Londynu kupić sobie coś tam do sukni ślubnej, czy kostium. No wiesz jak to kobiety... A co do tego ślubu, to...
Miś: Właśnie chciałem... przypomniałem sobie, że do Ireny list przyszedł zza granicy... i jeszcze na stary adres... i zdaje się właśnie, że z Londynu...
Minister: Z Londynu? A gdzie go masz?
Miś: W domu... albo... albo w klubie.
Minister: Aaa, no to pojedziemy...
Miś: Nie, no, ale to po co? Zaraz! Chwileczkę! Panie ministrze! To po co? Ja sam przyniosę! Po co pan minister ma się fatygować, proszę poczekać na mnie! Zaraz z nim będę, zaraz będę!
[Mis ucieka]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:43, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 80: (w mieszkaniu Jarząbka)

[Miś wali do drzwi Jarząbka. Otwiera jego żona]
Żona Jarząbka (do Jarząbka): Do ciebie...
[Słychać szczekanie psów i płacz dziecka]
Jarząbek (do psów): Ćśśśś... ćććśśś... Cicho! Cicho! Przecież swój przyszedł, pan prezes...
[Jarząbek pokazuje Misiowi klasery ze znaczkami pocztowymi]
Jarząbek: Za dwa dni powinienem mieć nowe serie, ze zwierzętami myśliwskimi, a teraz mam pojedyńcze. O, te! Z bloku! Te, francuskie...
Miś: Nie, no mnie chodzi o angielskie, przecież ci tłumaczę!
Jarząbek: Angielskie... właściwie nie mam nic ciekawego. Aaa... tu mam, z pierwszego dnia obiegu i te stare. Ooo! Z kopertami też...
Miś: Aaa... koperty ze znaczkami? I ostemplowane!
Żona Jarząbka (do Misia): Proszę pana, z tymi rurami to było tak: zimą wyleciały okna. U nas dwa, na szóstym piętrze dwa i na siódmym dwa.
Synek Jarząbka: na siódmym jedno!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:44, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 81: (u tłumacza)

[Miś dzwoni do drzwi tłumacza. Otwierają sie drzwi]
Tłumacz: Ooo! Bon Jour. S`il vous plait! Entres, entres vous Piotr?
Miś: Eee... Pardon, Ich keine... ja po polsku... gawarit.
[Wchodzą do mieszkania]
Tłumacz: Przepraszam, przepraszam Pana bardzo, ale myślałem że to mój synowiec ze swoim przyjacielem Francuzem. Mają przyjechać z Żoliborza żeby się wykąpać, bo tam wody nie mają...
Miś: Dobrze, dobrze, dobrze, dobrze. Więc proszę Pana... ja bym prosił żeby pan napisał to po angielsku... odręcznie... tu na tym papierze. Dobrze?
Tłumacz: A dobrze, proszę bardzo...
Miś: I to będzie taki tekst... proszę pana... więc tak... Ireno! Najdroższa bogini śni mi się co noc twoje piękne ciało... eem... piękne ciało...
[Tłumacz zaczyna pisać]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:44, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 82: (w Pałacu Kultury i Nauki)

[Miś próbuje wejść do windy]
Portier: Windy nieczynne. Dopiero od ósmej.
Miś: Ale ja do tej windy.
Portier: Ta winda jest na górze. Teraz pan ma relaks.
[Miś biegnie na góre schodami]
Miś: Hm hm hm heh heh heh
[Portier do ministra]
Jasiu: Jakiś z dołu do pana
Minister: Tak, tak. Niech wejdzie.
Miś: Przepraszam, że... to tak długo trwało...
Minister: Dobrze, dobrze, masz ten list. Bardzo, bardzo ci dziękuje. Jasiu! zwieź mojego przyjaciela windą. Po co ma się jeszcze męczyć w dół...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:45, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 83: (u tłumacza)

[Minister daje Tłumaczowi list do Ireny]
Tłumacz (do ministra): Ooo... to prosty tekst, zaraz Panu przetłumacze. [Dzwoni dzwonek do dzwi] Przepraszam pana najmocniej. Zaraz wracam.
Tłumacz (do gości): Myślałem, że już nie przyjdziecie, że wam wodę puścili ... common ca`va.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:46, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 84: (w domu Misia)

[Miś wykręca numer do biura paszportowego]
Ola: A ty będziesz kto?
Miś: Jeszcze nie wiem... O, ten! Właśnie wczoraj wróciłem z Genewy. Masz.
Ola: Halo?! Mówię z sekretariatu towa...
Urzędnik (w urzędzie): Tak. Tak.
Miś: Halo?!
Urzędnik: Tak. Tak. Paluch. Tak. Zanotowałem. Oczywiście... wszystko.
Urzędnik (do drugiego telefonu): Pani Krysiu!
Urzędnik: I Aleksandra Kozeł. Tak.
Miś: To bardzo dobrze. Aaaa... Jak tam w waszym życiu prywatnym? Rozumiem. I bardzo wam gratuluję.
Urzędnik (do Pani Kasi): Natychmiast załatwić to... w trybie pilnym i na poduszkach!
[Paluch i Ola siedzą na sali w biurze paszportowym]
Urzędnik II (w urzędzie): Lądy i morza przemierzam, kulę ziemską z otwartym czołem. Polski mam paszport na sercu. Skąd pytam, skąd go wziąłem? A wziąłem go z dumy i trudu. Ze znoju codziennej pracy. Ze stali, z żelaza, z węgla. A węgiel to koks, to antracyt.
Karłowaty tancerz I: Osiemdziesiąt
Karłowaty tancerz I!: Po nich!
Pani Kasia (do tancerzy): No co tak siedzicie? Ubierajcie się!
[Wbiegają karłowaci tancerze trzymając na poduszeczkach paszporty]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:46, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 85: (w mieszkaniu Oli)

[Paluch rozmawia z Olą]
Paluch: No, to kiedy jedziemy i jak?
Ola: Samolotem. Napijesz się czegoś?
Paluch: Czemu nie...
Ola: Może Whisky? To piją anglicy.
Paluch: Może być, mogę spróbować.
[Ola wrzuca do whisky tabletke nasenną]
Ola: No wypij, wypij, anglicy to piją bez przerwy.
Paluch: Daj drugą szklankę.
[Dzwonek do drzwi]
Inkasent: Dzień dobry.
Ola: Dzień dobry.
Inkasent: Życzenia świąteczne od inkasenta.
Ola: Dziękuję.
Inkasent: Wesołych Świąt. Śledzie się pojawiły na Grochowie na Terespolskiej. Zobaczymy ile tu się nabiło.
Paluch: Czyli, że zasadniczo Pan się musi na tym rozeznać całkowicie żeby wiedzieć ile i gdzie...
Inkasent: Dotychczas tak było, ale teraz mamy komputer. Może Pan pisać co tylko Pan chce to nie ma żadnego znaczenia.
Paluch: Komputer?
Inkasent: Eeee, on się i tak zawsze pomyli przy dodawaniu, proszę pana. Nie było miesiąca, żeby się nie pomylił.
Paluch: Czyli, że teraz nie trzeba się tak znać na robocie?
Inkasent: A teraz już nie. Teraz jest dużo łatwiej, jest proszę pana.
[Onkasent wypija whisky ze środkiem na sennym]
Paluch: Komputer.
Inkasent: Przepraszam musze na chwilę do łazienki.
Ola: Oczywiście.
[Inkasent ziewa i zasypia]
Ola: Proszę pana, proszę pana! Proszę pana!
Paluch: Widzisz komputer. Angielska wóda...
[Dzwonek do drzwi]
Paluch: To ja otworze.
[Po drodze Paluch zerka w lustro i otwiera drzwi, w których stoi Miś]
Paluch: Nie dziękuje my już mamy.
Ola: Proszę pana! Proszę pana! Proszę pana!
Paluch (do Oli): Jakiś facet z lustrem. Powiedziałem, że mamy lustro.
Ola: Zajmij się panem, zaraz wrócę.
[Wybiega z mieszkania]
Paluch: Eeee, komputer!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:47, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 85: (w mieszkaniu Oli)

[Paluch rozmawia z Olą]
Paluch: No, to kiedy jedziemy i jak?
Ola: Samolotem. Napijesz się czegoś?
Paluch: Czemu nie...
Ola: Może Whisky? To piją anglicy.
Paluch: Może być, mogę spróbować.
[Ola wrzuca do whisky tabletke nasenną]
Ola: No wypij, wypij, anglicy to piją bez przerwy.
Paluch: Daj drugą szklankę.
[Dzwonek do drzwi]
Inkasent: Dzień dobry.
Ola: Dzień dobry.
Inkasent: Życzenia świąteczne od inkasenta.
Ola: Dziękuję.
Inkasent: Wesołych Świąt. Śledzie się pojawiły na Grochowie na Terespolskiej. Zobaczymy ile tu się nabiło.
Paluch: Czyli, że zasadniczo Pan się musi na tym rozeznać całkowicie żeby wiedzieć ile i gdzie...
Inkasent: Dotychczas tak było, ale teraz mamy komputer. Może Pan pisać co tylko Pan chce to nie ma żadnego znaczenia.
Paluch: Komputer?
Inkasent: Eeee, on się i tak zawsze pomyli przy dodawaniu, proszę pana. Nie było miesiąca, żeby się nie pomylił.
Paluch: Czyli, że teraz nie trzeba się tak znać na robocie?
Inkasent: A teraz już nie. Teraz jest dużo łatwiej, jest proszę pana.
[Onkasent wypija whisky ze środkiem na sennym]
Paluch: Komputer.
Inkasent: Przepraszam musze na chwilę do łazienki.
Ola: Oczywiście.
[Inkasent ziewa i zasypia]
Ola: Proszę pana, proszę pana! Proszę pana!
Paluch: Widzisz komputer. Angielska wóda...
[Dzwonek do drzwi]
Paluch: To ja otworze.
[Po drodze Paluch zerka w lustro i otwiera drzwi, w których stoi Miś]
Paluch: Nie dziękuje my już mamy.
Ola: Proszę pana! Proszę pana! Proszę pana!
Paluch (do Oli): Jakiś facet z lustrem. Powiedziałem, że mamy lustro.
Ola: Zajmij się panem, zaraz wrócę.
[Wybiega z mieszkania]
Paluch: Eeee, komputer!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:48, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 86: (w bloku Oli)

[Ola rozmawia z Misiem na temat śpiącego Inkasenta]
Miś: Niech ci ten węglarz wyniesie tego inkasenta. To raz... Nie! Poproś dozorcę. Uśpij go!
Ola: Dozorcę?
Miś: Węglarza!
Ola (do dozorcy): Proszę pana! Proszę pana! Czy może pan przyjść do mnie i wynieść inkasenta!
Dozorca: Słucham panią? Co się stało?... Dobrze, dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:49, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 87: (nieopodal bloku Oli)

[Impreza z okazji Dnia Pieszego Pasażera]
Pracownik MPK (przez megafon): Przepraszając za nie planowaną awarię zapraszam wszystkich pasażerów na placyk przy skwerze. Powtarzam. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, realizując hasło: "Ludziom dobrej roboty - rozrywka i humor", w związku z awarią komunikacji zaprasza pasażerów na placyk przy skwerze.
Pewna Pani: Tramwaje stoją od godziny! Już mi kilku wlazło do piwnicy i nalało. A ten sobie poszedł inkasenta wynosić. Już ja ci pokażę, ja ci wyniosę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

tofik
jak nie JA to kto?




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piotrkow Tryb City

PostWysłany: Wto 12:49, 22 Sie 2006    Temat postu:

Scena 88: (placyk na skwerze)

[Impreza na skwerze]
Prowadzący występy: Proszę Państwa! Pozwólcie, że powitam zebranych tu tradycyjnym Dzień Dobry! I przystąpię do programu czyli do rzeczy. I z tej właśnie korzystamy z okazji, bo w końcu awaria też jest jakąś okazją, aby naszym pasażerom, ludziom dobrej roboty, bo są nimi przecież, zaprezentować, do czasu usunięcia awarii, artystyczny program.
Pan I: Bardzo przepraszam, gdzie pani dostała tę herbatę?
Pani I: A nie... To córka przysłała mi z Łomży.
Pan I: Aahaaa...
Wesoły Romek: Dzień dobry, cześć i czołem! Pytacie skąd się wziąłem? Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz...
Pan II: Nie bój, nie bój! Wyłączą Ci!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum kreAKCJA Strona Główna -> KAWAŁ KAWAŁUFF Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 6 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin